poniedziałek, 29 kwietnia 2013
Czasem bywa... Panie i Panowie : Herbie Hancock "The Imagine Project".
Rzadko. Rzadko, ale czasem jednak - mam ochotę podziękować artyście za jego wkład w muzykę i w ten fragment mojego życia, w którym zachwycam się jego twórczością. Herbiego usłyszałem od Piotrka, który z każdym kursem na akademię przywozi co raz więcej dobrej muzy, czasem mocno pokręconej, często dobrze nakręconej i jadącej w ciekawą stronę. Zaskoczył od razu, wszedł bez popitki i nie wyszedł z drugiej strony jak produkt uboczny...no nieważne czego. Słuchać go w tym stanie, to trochę tak, jakby zanurzać głowę w wiadrze z budyniem. Po prostu. Lubię budyń i lubię Hancocka. Hancocka wchłaniam w takich ilościach, że proporcjonalnie budyniu musiałoby być bardzo dużo. Leci sobie w tle, zapętla mi wszystko. Niedziela odchodzi powoli w niepamięć.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz